Recenzja filmu

Pies (2022)
Reid Carolin
Channing Tatum
Channing Tatum
Jane Adams

Psy wojny

Życie nie pieści się z bohaterami – szczególnie tymi, którzy przelewali krew za ojczyznę. Przekonują się o tym Briggs (Channing Tatum) i Lulu. On to były ranger, który po poważnym urazie
Psy wojny
Życie nie pieści się z bohaterami – szczególnie tymi, którzy przelewali krew za ojczyznę. Przekonują się o tym Briggs (Channing Tatum) i Lulu. On to były ranger, który po poważnym urazie neurologicznym stara się znaleźć drogę powrotną do wojska. Ona – bohaterski owczarek belgijski, wierna towarzyszka kolegi z oddziału protagonisty, która po śmierci opiekuna ma wziąć udział w uroczystym pogrzebie, a następnie udać się na (wieczny) spoczynek. Dziękujemy za twoją służbę, w armii nie ma miejsca na sentymenty. 



Jeśli już wchodzicie na doesthedogdie.com, uspokajam: pies nie ginie. Wspólny projekt Channinga Tatuma i Reida Carolina to dokładnie taki film, jakiego oczekujecie, patrząc na plakat: zabawny, choć niepomijający trudnych tematów, z domyślnym "i żyli długo i szczęśliwie". Twórcy osadzają swoją historię w konwencji kina drogi. Wspólna podróż przez Stany Zjednoczone to nie tylko pretekst do oswojenia ze sobą (i przywiązania do siebie) pary bohaterów, ale też okazja, by przekrojowo spojrzeć na społeczeństwo i jego stosunek do weteranów. 

Pieskie życie Lulu – trenowanej i wysłanej na front, a po odniesieniu ran porzuconej i przeznaczonej do eutanazji – rymuje się z doświadczeniami Briggsa. Od pierwszej sceny, w której widzimy, jak bohater budzi się zlany potem, by iść na poranną zmianę do baru kanapkowego, wiemy, że choć wyszedł z wojny, wojna nie wyszła z niego. Zespół stresu pourazowego jest jak obrywający się worek ze śmieciami. Kiedy wydaje ci się, że masz go pod kontrolą, miesiące traum i złości wysypują ci się na buty. Briggs desperacko stara się o przydział, tyle że były dowódca ani kumple z jednostki nie kwapią się, aby za niego poświadczyć. Na szczęście kilka dni przymusowej dogoterapii wpłynie na niego w zbawienny sposób. 


"Psu" daleko do melodramatu bezrefleksyjnie hołubiącego naszych czworonożnych przyjaciół. Carolin i Tatum nie infantylizują też motywu relacji człowieka i zwierzęcia. Choć w ich filmie nie brakuje prowokowanych przez tytułową bohaterkę wątków komediowych – świetny epizod Billa Burra – wywodzą się one z zupełnie innej ligi niż choćby "Śnieżne psy". To raczej celne obserwacje, na które każdy psiarz ze zrozumieniem pokiwa głową. Przedwczesne zaufanie zostaje przypłacone poszarpanymi fotelami w pick-upie, chwila nieuwagi kończy się masakrą w kurniku, a wpojone podczas szkolenia reakcje dają o sobie znać w najmniej odpowiednich chwilach.

Twórcy w przemyślany, stonowany sposób przedstawiają także terapeutyczny wpływ owczarka na nowego opiekuna. Nie obdarzają psiej bohaterki żadnymi niezwykłymi cechami charakteru, lecz pozwalają jej po prostu być. To wystarczy, by mimo początkowego dystansu Briggs stopniowo otworzył się przed Lulu (w końcu kto wysłucha lepiej niż pies?). Korzyści są zresztą obopólne – uznane za nieobliczalne i potencjalnie niebezpieczne zwierzę odzyskuje spokój ducha, niepostrzeżenie przewartościowując priorytety protagonisty. Nawet jeśli "Pies" nie jest dziełem, które zostaje w głowie na długo, całkiem dobrze broni się jako feel good movie. Do serca przytul psa...
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '89. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisała pracę magisterską na temat bardzo złych filmów o rekinach. Dopóki nie została laureatką VII... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones